Kazimierz Piszczek: Z przyjemnością patrzę na grę BVB

Na co dzień wiceprezes IV-ligowego klubu LKS Goczałkowice-Zdrój, prywatnie ojciec Łukasza Pan Kazimierz Piszczek. Porozmawialiśmy o emocjach jakie towarzyszą mu podczas meczów, ambitnym projekcie Akademii w Goczałkowicach oraz wyjazdach do Dortmundu.

Zacznijmy od Goczałkowic. Biorąc pod uwagę okoliczności w jakich przyszło Wam mierzyć się od początku sezonu jak ocenia Pan wyniki drużyny na półmetku?

– Prawie wszystkie mecze pierwszej rundy musieliśmy rozgrywać na wyjeździe. Nie ukrywam, że po kilku meczach miałem obawy, powodów do optymizmu było mało, liczyłem że mimo wszystko będziemy punktować częściej. Na szczęście z biegiem czasu karta się odwróciła i drugi etap mieliśmy już lepszy. Aktualnie mamy 16 punktów i jeden zaległy mecz który najprawdopodobniej rozegramy 9 marca przed startem rundy rewanżowej. Są więc jeszcze realne szanse wskoczyć do pierwszej dziesiątki.

Szanse na lepsze wyniki w rundzie rewanżowej upatrujecie w meczach, które rozgrywane będą już na „własnym podwórku”?

– Niestety przez większą część sezonu to „podwórko” jeszcze nie będzie nasze. Były optymistyczne założenia że będziemy mogli grać na własnym stadionie, jednak wszystko odłożyło się w czasie. Na pewno pierwsze sześć meczów zagramy w Walcowni Czechowice na sztucznej murawie. Zdajemy sobie sprawę, że nikt nie będzie chciał udostępnić boiska wczesną wiosną, nie chcemy również nikomu boiska niszczyć.

Jakie są plany drużyny na najbliższy okres wolny od meczów. Mowa o obozach przygotowawczych, sparingach. Czy są w tym kierunku czynione już jakieś kroki?

– Podobnie jak w poprzednich sezonach od stycznia będziemy trenować zależnie od pogody na hali oraz boisku ze sztuczną nawierzchnią. W ostatnią sobotę stycznia mamy zaplanowany już pierwszy sparing. Generalnie będziemy pracować na swoich obiektach.

Rozgrywanie meczów na wyjazdach, treningi w sąsiedniej miejscowości – wszystko to spowodowane jest budową Akademii Goczałkowic. Mógłby Pan opowiedzieć coś więcej  o projekcie, w który jak wiemy zaangażowany jest Łukasz Piszczek. Na jakim etapie są prace i kiedy możemy spodziewać się finalizacji?

– Zgadza się. Projekt Akademii kiełkował w naszych głowach od dawna. Dzięki przychylności i pomocy wielu osób w październiku udało nam się wystartować z pracami. Pierwszy etap, czyli główne oraz sztuczne boisko ma być „położone” do 30 marca 2019 roku. Wynika to przede wszystkim z konieczności ukorzenienia się trawy. Myślę, że jak dojdzie to do skutku, w okolicach połowy maja możemy wrócić do gry na własnym stadionie. Wierzymy, że kilka meczów tego sezonu uda nam się zagrać przed własną publicznością. Cieszymy się, że będziemy mogli grać i trenować na nowych obiektach. Cały plan zakłada nacisk na szkolenie młodzieży oraz poprawę warunków do uprawiania piłki nożnej.

Miły akcent na zakończenie rundy, który stał się już tradycją czyli drużynowy wyjazd do Dortmundu, a tam sparing z niemiecką drużyną oraz… tym razem „Der Klassiker” z perspektywy trybun Signal Iduna Park. Trzeba przyznać, że jak odwiedzacie Łukasza, nie możecie narzekać na nudę. Rok temu mieliście okazję być na derbach z Schalke (4:4).

– Ten wyjazd to kolejna fajna lekcja dla drużyny i nowe doświadczenie. Jeśli chodzi o nasz sparing można powiedzieć, że wszystko odbyło się „z marszu”. O 17 lądowaliśmy, natomiast test-mecz zaplanowany był na godzinę 20. W pierwszych 10 minutach myślami byliśmy chyba jeszcze w samolocie bo przegrywaliśmy już 2:0. Z biegiem czasu dostosowaliśmy się do warunków i przeciwnika. Mecz był bardzo wyrównany i ostatecznie udało nam się wygrać 3:2. Rok wcześniej zremisowaliśmy więc jest to bardzo dobrze dobrany sparing-partner. Przekładając to na polskie rozgrywki ekipa RSV Meinerzhagen rywalizuje na wyższym szczeblu. Mecz toczył się w bardzo dobrym tempie, zostaliśmy zmuszeni do szybszego operowania piłką i jesteśmy zadowoleni z końcowego rezultatu.

W sobotę doświadczyliśmy kolejnych emocji podczas meczu z Bayernem. Chłopcy bardzo przeżywali to spotkanie i po końcowym gwizdku była ogromna radość. Tym razem zobaczyliśmy szczęśliwe zakończenie i wszyscy w dobrych humorach wracaliśmy do domu.

Z wiadomych względów śledzi Pan Bundesligę i mecze BVB. Które spotkania przysparzają więcej emocji, te Goczałkowic, gdzie ogląda Pan grę swoich piłkarzy, czy te kiedy Pana syn rywalizuje na najwyższym poziomie w Niemczech. Można to w ogóle porównać?

– W miarę możliwości odwiedzam Dortmund. Również w tym sezonie udało mi się być na kilku meczach Borussii i muszę powiedzieć, że z przyjemnością oglądam ich grę. Kibicuję obydwu drużynom i emocjonuję się podczas ich spotkań podobnie. Oczywiście Bundesliga jest o wiele bardziej profesjonalna niż nasze rozgrywki, jednak trudno mi to zestawić. Przeżywam to na równym poziomie, choć wiadomo że jest to trochę inny rodzaj emocji.

fot. Paweł Kanik

kontakt

Jesteśmy do Twojej dyspozycji. Jeśli masz jakiekolwiek pytania zawsze możesz się z nami skontaktować. Postaramy się rozwiać wszelkie wątpliwości.

+48 665 063 462

Dawid Karpa

+48 697 428 341

Łukasz Wesołowski